27.02.2015

Rozdział 5 Jason

Jasona otaczał mrok. Czuł, że coś tu się nie zgadza. Gdyby to był sen, już dawno by się obudził. Ze wszystkich sił próbował otworzyć oczy, jednak nic to nie dawało. Był jakby zawieszony w ciemności. Mrok był taki...gęsty...Był świadomy co się wcześniej działo. Pamiętał hydrę, Emily i Natalie, Clarisse, rydwan, szpital, Willa. Will! Coś musiało pójść nie tak. Kiedy tak rozmyślał ciemność przed jego oczami zafalowała. Usłyszał głos swojego ojca, Jupitera.
- Co teraz zrobisz wojowniku? Ściągnąłeś zagładę na Obóz. Zawsze musisz wszystko zepsuć mały zdrajco!- Jasonowi aż w głowie  huczało od jego gniewu.
"Co ja takiego zrobiłem"-pomyślał
- Musieliśmy cię wykluczyć-powiedział inny głos, Jasonowi po plecach przebiegł dreszcz. Tylko nie ten głos. Myślał, że będą mieli chociaż chwile spokoju. Gaja.-Te wydarzenia muszą się rozegrać bez ciebie. Cieszę się, że tak się mnie obawiasz, ale tym razem to nie ja powstaję, choć z mojej inicjatywy. Gdyby tylko zdecydowali się wcześniej! Bylibyśmy niepokonani! Ważne jest tylko to, że koniec już się rozpoczął. A ty jesteś pierwszym, który wpadł w nasze sidła...
-Jak śmiesz mówić "nasze"-odezwał się męski głos. Jason miał wrażenie, jakby wydobywał się z ciemności. Całe, otaczającej go.- Jak możesz podpisywać się pod moim planem!?
-Najważniejsze jest to, że Jason został złapany jako pierwszy, a umrze jako ostatni, aby zobaczył koniec obu obozów!-uspokoił nowy głos Jupiter
Jason próbował krzyczeć do ojca, aby przestał. Przecież on nic takiego nie zrobił! Dlaczego Olimp wstrzymał ambrozję i nektar? Dlaczego nazwał go zdrajcą? Kto powstaje? Co się dzieje z Jupiterem? Kim jest ten ciemny facet?
-Nie martw się Jason nie zapomnimy o tobie, będziesz miał relacje z obozów i nie tylko.-powiedział męski głos. Ciemność zafalowała, a przed oczami chłopaka pojawiła się chmura przypominająca telewizor. Jason zobaczył Nica podczas podróży cieniem. Chłopak leżał tak blisko, prawie na wyciągnięcie ręki. Krwawił. Musiał mieć poważną ranę na plecach. Nico podniósł się, widać było, że jest wyczerpany. Zewsząd otaczały go empuzy. Chyba ich nie widział, jedna z nich złapała go za kostkę. Nico krzyknął. Obraz zamigotał i oczom Jasona ukazała się kolejna scena. Pomieszczenie było ciemne, tylko przy jednej sofie na komodzie paliła się lampka. Pomieszczenie zdobiły kolumny i płaskorzeźby. Posadzka była wykonana z białego marmuru. Rozpoznawał to miejsce. Szpital w Obozie Jupiter. Na jednej w sof leżała kobieca postać. Obraz przybliżył się. Dziewczyna spała. Na skroniach miała przewiązany bandaż czerwony od krwi. Szyję, twarz i ramiona pokrywały rany, blizny, plastry i opatrunki. Leżała przykryta purpurową kołdrą a jej czarne włosy były rozpuszczone i potargane. Reyna. Widok jej w takim stanie sprawił, że zabolało go serce. Kochał Piper, ale nie mógł być obojętny na ból przyjaciółki. Przy jej łożu siedziały dwie osoby Hazel i Luner, chłopak z trzeciej kohorty. Hazel chyba pocieszała Lunera. To był bardzo dziwny widok. Jason na ogół starał się lubić i rozumieć wszystkich, ale on! Luner miał 1.80 m był szczupły i dobrze zbudowany. Syn Merkurego. Jego brązowe włosy były potargane, oczy spuchnięte, wyglądał jakby nie spał kilka dni. Na jego twarzy zawsze błąkał się ironiczny uśmieszek, teraz był załamany. Kiedyś był jednym z przyjaciół Oktawiana. Z tego co Jason się orientował, prawdziwa zmora Hazel. Uwielbiał się ze wszystkich nabijać i robić chamskie kawały. Straszny szpaner i arogant. Rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami.
-To moja wina, to wszystko przeze mnie. Byłem głupi. Zrobię wszystko, tylko niech nie umrze. To moja wina, to wszystko przeze mnie. Jestem skończonym idiotom...-powtarzał w kółko Luner.
-Spokojnie, to nie prawda. Atak uzbrojonych empuz znikąd nie jest twoją winą. To, że Reyna cię uratowała, też nie jest twoją winą. Poza tym, pamiętaj, że Frank i Anna są w drodze do Obozu Herosów po ambrozję i nektar. Mam tylko nadzieję, że Grecy dostają zaopatrzenie...
-Nawet jeśli! Co z tego! Nie mają pojęcia o Reynie i o ataku!- Luner poderwał się z krzesła- To jest niesprawiedliwe! Jupiter! Słyszysz mnie? Pluton?! Co to ma kurde być? Empuzy? Ambrozja? Nektar? Co wy do jasnej damn praesentior quam tibi!!!!!!
Jasonowi scena zniknęła sprzed oczu, ale zdążył jeszcze usłyszeć grom.
--------------------------------------------------
Krótkie, za krótkie
nie bijcie!
za dużo Jasona
może się kupy nie trzymać
głupi literacki konkurs z polaka i czasu nie mam.... 3 i pół stronowe rozdziały? pewnie
max 5 stron na konkurs? upfff dade nie lubi takiej twórczości i pomóc nie chce!
nie było komentarzy na blogu!!!! i dlatego dade nie dał weny
no dobra, były na fb i mam już przepowiednię :3 XD
jeśli chcecie się dowiedzieć co to za przepowiednia to czekajcie i czytajcie!
w następnych będzie mniej Jasona i dłuższe no i przepowiednia!
Dedyk dla wszystkich Emilek <3

1 komentarz:

  1. Wczoraj odkryłam twojego bloga i bardzo mi się spodobał. Kocham Nico <3 A na dodatek Natalie córka Hadesa :3 Skakałam po krześle, gdy czytałam o jej uznaniu. Pisz dalej, pozdrawiam
    Wielbicielka Nico i Natalie (szkoda, że są rodzeństwem ładna by z nich była para)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic